W poprzednim wpisie Anna podzieliła się wrażeniami z XVIII Konkursu Chopinowskiego. Trzeci etap konkursu trwa jeszcze w najlepsze i niemal wszyscy się zastanawiamy, które wykonanie mazurków najbardziej przypadnie do gustu jurorom. Tymczasem już niedługo w sali Filharmonii Narodowej w Warszawie, w finale konkursu zabrzmią koncerty fortepianowe Chopina. Myślę, że to znakomita okazja bym napisał o moich ulubionych wykonaniach tych koncertów.

Primus inter pares
Pierwszym wykonaniem, którego słuchałem bardziej świadomie i po wielokroć, było nagranie Krystiana Zimermana z Los Angeles Philharmonic Orchestra pod dyrekcją Carlo Maria Giuliniego. Nagrań dokonano w 1978 i 1979 roku.

Po raz pierwszy słuchałem tego albumu z taśmy magnetofonowej na początku lat dziewięćdziesiątych. Oba koncerty niezmiernie mi się spodobały: są żywe, świeże, w częściach wolnych przepojone liryzmem i, w moim odbiorze, typowo polskim klimatem, a jednocześnie pełne energii, w finałowych częściach radosne, wibrujące. Zwróciłem uwagę na fantastyczną współpracę pianisty z orkiestrą, na dialog, jaki prowadzą, choć, oczywiście, fortepian gra w koncertach rolę pierwszoplanową. Nagranie przepojone jest duchem młodości, żywotności i uczucia.
Byłem oczarowany tym wykonaniem do tego stopnia, że postanowiłem je nabyć. W sklepie muzycznym w bieżącej sprzedaży album był niedostępny, jednak sprzedawczyni zdobyła go na zamówienie. Pamiętam do dzisiaj, że byłem z tego niezmiernie rad. Płyta — jedna z pierwszych w mojej kolekcji — cieszy do dzisiaj.
Drugim nagraniem jest również wykonanie Krystiana Zimermana, tym razem z Polską Orkiestrą Festiwalową pod kierunkiem pianisty i pochodzi z roku 1999.

Mimo, że zdjęcia w książeczce i na okładce pochodzą z wykonań koncertów w Filharmonii Narodowej, nagrań dokonano w Turynie. Nagranie, to — w pełnym tego słowa znaczeniu — dzieło autorskie Krystiana Zimermana: artysta dyryguje od fortepianu utworzoną przez siebie orkiestrą. To nagranie wydaje się niezwykle przemyślane, bogate, starannie rozplanowane i wyfrazowane, może o bardziej lirycznym i rozsmakowanym brzmieniu. Koncert e-moll jest wyraźnie wolniejszy w tempie w porównaniu z rejestracją z 1978 r.
Kolejne dwa nagrania należą do Rafała Blechacza

Jedno pochodzi z finału zwycięskiego dla pianisty XV Konkursu Chopinowskiego z 2005 r. Artysta wykonał Koncert e-moll op. 11. To nagranie na żywo z Orkiestrą Filharmonii Narodowej pod kierunkiem Antoniego Wita. Wykonanie brzmi bardzo elegancko i uroczyście, jest lekkie i żywe. Znakomicie oddaje emocje i nastrój wykonania konkursowego.

Drugie nagranie Koncertów w interpretacji Rafała Blechacza jest z lipca 2009 r. i zostało wykonane z amsterdamską Royal Concertgebouw Orchestra pod dyrekcją Mistrza Jerzego Semkowa. Orkiestra należy do ulubionych przez Rafała Blechacza zespołów. Nic w tym dziwnego: doskonali muzycy grają piękny, aksamitny dźwięk. Orkiestra jest doskonale zgrana i brzmi jak jeden instrument. Znakomity dyrygent potrafi wydobyć z niej detale i niuanse ukryte w partyturze.
Chopin znad Tamizy
Na koniec chciałbym zaproponować nagranie nowsze. Jest to wielokrotnie nagradzany album brytyjskiego pianisty, Benjamina Grosvenora. W nagraniu uczestniczy Royal Scottish National Orchestra, prowadzona przez dyrygentkę z Hong Kongu, Elim Chan. Nagranie pochodzi z 2020 r. Jest bardzo przestrzenne a jednocześnie mocne i bogate brzmieniowo. Prawdziwy popis umiejętności pianistycznych i dyrygenckich.

Mam nadzieję, że niedługo do ulubionych dołączą kolejne wykonania koncertów Chopina.
NB We wcześniejszym wpisie przedstawiłem swoje ulubione nagrania Koncertów Brandenburskich J. S. Bacha.
Po pierwszym dniu finałów Konkursu Chopinowskiego najbardziej podobało mi się wykonanie koncertu e-moll Leonory Armelini. Czarująca, uczuciowa, rozmarzona w drugiej części, w trzeciej grała lekko, radośnie i z elegancką werwą. Potrafi zauroczyć i przykuć uwagę. Porwała widownię.
Pingback: ‘Dafnis et Chloé’ Ravela: Sukces Elim Chan w Bozarze, 5 maja 2022 – Mam grać?