The Piano Shop

W tym wpisie dzielę się wrażeniami z lektury książki Thada Carharta „The Piano Shop on the Left Bank” — opowieści o perypetiach fortepianów, pianin i ich miłośników.

Przyjemnie jest dostawać prezenty; a już szczególnie miło — gdy prezentem okazuje się książka, o której istnieniu osoba obdarowana nie miała pojęcia, albo nie wpadła na pomysł, że warto ją przeczytać. A tak się właśnie rzeczy mają z moją przygodą z książką Thada Carharta „The Piano Shop on the Left Bank”1Carhart Th., The Piano Shop on the Left Bank, Random House, New York 2008, 281 s..

Upominek okazał się trafiony w dziesiątkę. Po lekturze doszedłem do przekonania, iż gdyby tej książki nie było, to należałoby ją napisać. Rzecz w tym, że napisać ją trzeba było właśnie tak, jak zrobił to Thad Carhart.

Więcej niż międzynarodowy bestseller

To przekonanie podziela spora i rosnąca rzesza czytelników. W Stanach Zjednoczonych, począwszy od pierwszego wydania w 2000 roku, książka miała już 21 wydań. Została przetłumaczona na kilka języków, choć jeszcze nie jest dostępna w języku polskim.

W czym tkwi urok i sekret tej niespełna 270 stronicowej historii? Co powoduje, że czyta się ją z przyjemnością, chętnie do niej powraca oraz poleca znajomym?

Książka "The Piano Shop on the Left Bank" na klawiaturze pianina
Thad Carhart, The Piano Shop on the Left Bank, 2008. Foto: © MamGrać

Z jednej strony — książka prosiła się o sukces: Amerykanin w Paryżu, Rive Gauche, wniknięcie we francuską codzienność, charakterystyka francuskiego stylu życia, Paryża, Europy. To składniki recepty na literacki sukces, nie tylko u czytelnika amerykańskiego. Z drugiej — nie jest to fikcja literacka, a fabularyzowane wspomnienia, inkrustowane uwagami i informacjami dotyczącymi dziedziny cokolwiek niszowej i nieuchwytnej: naprawy fortepianów, handlu pianinami z drugiej ręki. Wydawałoby się — temat mało frapujący, interesujący jedynie zapaleńców i fanatyków.

A jednak! Ciekawi nie tylko początek opowieści: gdy autor przekracza próg mijanego codziennie, lecz tajemniczego i cokolwiek niedostępnego warsztatu, do którego nie sposób było się dostać nie będąc poleconym przez dotychczasowych klientów. Każdy kolejny z 24 rozdziałów zawiera w sobie mikro-opowieść, wspomnienie, impresję, relację, anegdotę. Wprowadza w świat wytwórców fortepianów i pianin, przedstawia historię instrumentów i koleje losu ich właścicieli.

Człowiek i fortepian

„Piano Shop…” to opowieść o ludziach i o instrumentach muzycznych, o szczególnej, intymnej więzi jaką człowiek nawiązuje z pianinem lub fortepianem; na którym uczy się wydobywać pierwsze dźwięki, ćwiczyć gamy, wygrywać pierwsze melodie, samodzielnie lub pod kierunkiem nauczyciela.

Książka jest swoistym hołdem, dowartościowaniem czasu spędzanego przy klawiaturze. Czasu, który raz jest czasem ćwiczenia, zmagania, introspekcji; kiedy indziej czasem wyrażania siebie: prób, improwizacji, szukania dróg i dawania ujścia indywidualnej wrażliwości; a niekiedy czasem popisu, kulminacji, w którym owocuje trud wielu godzin ćwiczeń i repetycji, ustępując miejsca olśnieniu, zauroczeniu muzyką, dźwiękiem, interpretacją, które z kolei mogą ponownie być zachętą do nauki i ćwiczenia. Czasu w każdym z tych aspektów zdecydowanie nieutraconego.

Realne i ulotne

Zaprezentowane w książce opowieści są sensualne, konkretne, realne. Opierają się na zdarzeniach i faktach, opisie rzeczy. Starania, zabiegi, doznania i uwagi bohaterów dotyczą instrumentów, ich części, materiałów, z których są zrobione: rodzaju i stanu zastosowanego mechanizmu, konstrukcji ramy lub płyty rezonansowej, charakterystyki strun, młoteczków, klawiszy, pedałów, filcu, rodzaju i jakości użytego drewna, sposobu jego wykończenia, stylu w jakim instrument został wykonany, solidności jego budowy.

To wspaniały, właściwie mistrzowski zabieg, gdy autor pisząc o konkrecie, o obiektach realnych, ich cechach fizycznych, jednocześnie opisał doświadczenia i wrażenia związane ze sprawą najbardziej ulotną, chwilową: dźwiękiem, jego barwą, zróżnicowaniem, samą muzyką, emocjami, jakie wywołuje gra. Czytamy o instrumentach, a do uszu naszej wyobraźni dochodzi bogactwo brzmień, które te instrumenty charakteryzuje. Ten zabieg literacki moim zdaniem dobitnie świadczy o jakości prozy i wysokim poziomie artystycznym książki.

Książka jest swoistym hołdem, dowartościowaniem czasu spędzanego przy klawiaturze.

Głównym bohaterem większości zdarzeń jest sam autor — narrator, który przestąpiwszy progi tajemniczego warsztatu, na nowo odkrywa zapomnianą pasję i radość z muzykowania, z gry na fortepianie. Przypomina sobie pierwszy kontakt z instrumentem, pierwsze lekcje z francuską nauczycielką, później lekcje i obowiązkowe popisy z powrotem w Stanach w wieku szkolnym. Przytacza kilka anegdot z czasów college’u i studiów. Opisuje z kolei swoje doświadczenia współczesne, po ponownym zamieszkaniu w Paryżu: wybór nowego fortepianu, perypetie związane z jego zainstalowaniem w mieszkaniu, strojeniem. Pisze o doświadczeniu związanym z wznowieniem lekcji gry, kontaktach z lokalnym środowiskiem muzycznym, przysłuchiwaniu się i udziale w kursach mistrzowskich.

Jeśli dla każdej osoby Paryż jest czymś innym, to dla autora jest miejscem, w którym na różne sposoby rozbrzmiewa muzyka, miejscem w którym spotyka się ludzi w różny sposób z muzyką związanych. Taki Paryż nabiera zupełnie nowego wymiaru. Poznajemy miasto poprzez historie instrumentów, które do niego trafiły, oraz ludzi, z którymi splotły się ich losy. Ten Paryż zupełnie nie przypomina miasta, które miliony znają z perspektywy turysty. Stanowi to o wyjątkowej sile atrakcyjnej książki.

Pianino we wnętrzu
Foto: © MamGrać

Innym jej walorem jest pochwała amatorskości: grania dla siebie samego, dla własnej satysfakcji. Czytamy o radości z kontaktu z muzyką, z instrumentem, z wydobywania dźwięku. Bohaterowie historii cieszą się brzmieniem instrumentów; narrator odkrywa radość w ćwiczeniu.

Książka obfituje w informacje dotyczące nie tylko historii budowy instrumentów, ich różnorodności. Przede wszystkim jest jednak unikalnym wejrzeniem w świat ludzi muzykujących.

Czas nieutracony: czas lektury, czas melodii, czas ćwiczenia

Myślę, że książka pozwala zrozumieć, iż w świecie muzyka niezwykle ważną rolę pełni czas. Czas potrzebny na poznanie, wysłuchanie, zrozumienie, naukę i ćwiczenie utworu muzycznego, oraz czas zawarty w samym tym utworze, w nutach. Bez czasu i bez ciszy nie byłoby muzyki.

Czas jest, rzecz jasna, potrzebny do każdej czynności: do pisania, myślenia, malowania lub kreślenia, do komponowania. Jednak przy ćwiczeniu gry czas ma dodatkowe aspekty: sama melodia jest podziałem czasu na dźwięki i pauzy, a jednocześnie, by dobrze ją odegrać, potrzeba bardzo wielu powtórzeń; czas upływa nie tylko w samej muzyce, ale i na poświęconym jej ćwiczeniu. Trzeba mieć ten czas do dyspozycji. Szczęśliwi, którzy go mają. Szczęśliwy jest również instrument, którego właściciel lub właścicielka czasem dysponuje, i przy którym czas spędza. W przeciwnym wypadku stoi nieużywany, co grozi, na przykład, tym, że zalęgną się w nim myszy! Tak, o tym również jest mowa w książce; o potencjalnym wpływie myszy na instrument wiedzieli przynajmniej niektórzy konstruktorzy pianin. ? 

Informacje o myszach lub perypetie związane z ekscentrycznym stroicielem to zaledwie drobne smaczki opowieści. Czytelnik znajdzie w niej znacznie więcej uwag, nie tylko pobocznych czy anegdotycznych, lecz przede wszystkim dotyczących istoty muzykowania: są tam spostrzeżenia tyczące słuchu absolutnego; tego, że nie w każdej sytuacji ta niezwykła i pożądana cecha jest dobrodziejstwem. Są w książce refleksje dotyczące sztuki akompaniowania. Znajdzie w niej czytelnik cały rozdział poświęcony fortepianom Fazioli, marce, która dwadzieścia lat temu nie była jeszcze tak znana, a której szczególne, głębokie brzmienie mogliśmy ostatnio poznawać podczas Konkursu Chopinowskiego. (O Konkursie pisaliśmy m.in. tutaj oraz tutaj).

„Piano Shop…” należy do tych książek, które ma się ochotę przeczytać ponownie niemal zaraz po pierwszej lekturze. Niestety, trudno o to w przypadku, gdy czas czytania konkuruje z czasem ćwiczenia. Instrument czeka; a przecież nie chcemy by zalęgły się w nim myszy, lub by się rozstroił z powodu zbyt długiej przerwy w użytkowaniu. A o tym, że o dobrego stroiciela nie jest łatwo, wiemy nie tylko z kart tej książki.

* * *

Lekturze zawdzięczam również drobne odkrycie natury niemuzycznej. Otóż, w jednym z rozdziałów autor wspomina zakwitające wiosną fiołkowym kolorem drzewa paulowni. Tak się złożyło, że rosnące w sąsiedztwie, dotąd mi nieznane drzewa, zidentyfikowałem właśnie podczas czytania tej książki. To bardzo przyjemny przypadek, gdy lektura książki o fortepianach pozwala uzupełnić wiedzę z zakresu dendrologii.

Kwiatostan paulowni
Kwiatostan paulowni. Foto: MaxPixel.net, licencja CC0
  • 1
    Carhart Th., The Piano Shop on the Left Bank, Random House, New York 2008, 281 s.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *