„Il Trittico” Pucciniego w La Monnaie, marzec – kwiecień 2022 r.

Koniec pandemii na scenie

Można mieć nadzieję, iż po ponad dwóch latach faktycznego paraliżu, życie teatralne i koncertowe powoli wraca do normy. Jeszcze w lutym w brukselskim teatrze spadła z afisza premiera Carmen. Odwoływane lub organizowane w reżimie covidowym były koncerty. Obecnie, gdy niemal wszyscy żywi są już zaszczepieni lub zostali ozdrowieńcami i epidemia jest w zasadzie pod kontrolą, uznano, że przedstawienia mogą się znów odbywać przy pełnej widowni. Publiczność, spragniona spektaklu, dopisuje.

9 kwietnia odbyło się w brukselskiej La Monnaie – De Munt finałowe przedstawienie Il trittico – trzech jednoaktówek Giacomo Pucciniego. Poniżej moja relacja.

Il trittico – trzy historie jednego wieczoru. Jak je połączyć?

Tryptyk to zestaw trzech jednoaktówek – to kombinacja różnych tonacji, barw emocjonalnych, trzech dzieł o zróżnicowanym tempie. Czas i miejsce akcji trzech historii są różne: barka i nabrzeża Sekwany w Paryżu w 1910 r., zakon w XVII wieku, Florencja w 1299 r.

Zestawienie tych opowieści przez Pucciniego oferuje trzy spojrzenia na kondycję ludzką. Tragedia – zaangażowana społecznie werystyczna historia o ludzkiej niedoli, zazdrości i zbrodni, opera liryczna – przypowieść o życiu w zakonie, pokusach, oddaniu i tęsknocie, miłości przekraczającej granice, komedia ludzka – gra chciwości i sprytu. Do tego, jak to zwykle w operze – splatające się ze sobą miłość i śmierć.

Wystawienie Tryptyku razem, na co nalegał Puccini, stanowi wyzwanie koncepcyjne oraz inscenizacyjne. Jednocześnie oferuje wykonawcom możliwość zaprezentowania się jednego wieczoru w różnych emplois. Myślę, że i dla samego Pucciniego praca nad Tryptykiem była okazją do zademonstrowania biegłości w posługiwaniu się różnymi gatunkami operowymi.

Nie zawsze szanowano wolę kompozytora i bywało, że Tryptyk rozmontowywano. Największym powodzeniem cieszyła się część trzecia – Gianni Schicchi. Część środkową z kolei pomijano w inscenizacjach najczęściej; moim zdaniem niesłusznie, gdyż oferuje ona piękną paletę kobiecych głosów i harmonijną melodykę.

Dobrze więc, że inscenizatorzy w La Monnaie zdecydowali się zaprezentować cały tryptyk. Przypomnijmy, że jednoaktówki gościły już na scenie brukselskiej: np. w 2018 r. wystawiono z sukcesem razem Rycerskość Wieśniaczą Leoncavalla oraz Pajace Mascagniego z godną zapamiętania realistyczną scenografią i brawurową reżyserią.

Los mniszek również nie jest obojętny tutejszej scenie: Dialogi karmelitanek Poulenca, wystawione w 2017 w reżyserii Oliviera Py należą do wartościowszych produkcji zaprezentowanych w ostatnich latach w Brukseli.

Pomysłowa inscenizacja: komiks, film i sitcom w operze

W oryginalnym zamyśle Pucciniego i jego librecistów akcja poszczególnych części dzieje się w różnym czasie: zaczynamy współcześnie, a kolejne części wiodą nas w poprzednie epoki. W inscenizacji brukselskiej, zaproponowanej przez niemieckiego reżysera Tobiasa Kratzera i jego współpracowników, akcja dzieje się współcześnie, choć nie jednocześnie; czas akcji zatacza okrąg.

Fragmenty spektaklu Il trittico Pucciniego © La Monnaie De Munt 2022

Pierwsza część – Il tabarro (Płaszcz), opowiedziana jest w formie komiksowej. Rzecz dzieje się na nabrzeżach portowych wielkiego miasta. Scena zorganizowana jest pionowo; podzielona na cztery okna, w których jednocześnie dzieje się akcja: pokład barki, jej wnętrze, nabrzeże, magazyn. Prowadzi to do zabawnych sytuacji, np. gdy schodzący z barki i pozostający na niej żegnają się, machając do siebie: ci z nabrzeża do tych na barce. W rzeczywistości jednak obie grupy, stojąc w różnych oknach sceny, machają do widowni. Nieco to paradoksalne, jednak dla widza – czytelnika komiksów – odbiór nie nastręcza trudności. Wydarzenia, jak w komiksie, są przedstawione w odpowiednich oknach.

Komiksowość formy nie stoi w sprzeczności z werystycznym realizmem pierwszego obrazu. Być może nawet ów weryzm uwypukla. Bohaterowie i wyrażane przez nich emocje – miłość, zazdrość, poczucie beznadziei, gniew – wyrysowane ostrą, komiksową kreską, trafiają do przekonania, znajdują chętnych odbiorców zarówno na widowni, jak i… wśród bohaterek drugiego obrazu.

Otóż, w drugiej części nowicjuszki z zapartym tchem, choć ukradkiem, śledzą historię opowiedzianą w części pierwszej. Gra namiętności i zbrodnia, którą poznają ze stron komiksu, staje się częścią ich przeżyć w murach klasztoru.

Życie kontemplacyjne wymaga wyrzeczeń i nie jest pozbawione pokus – okruchów życia pozostawionego poza konwentem. O nieuleganiu pokusom surowo napominają przełożone. Pokusy mogą być małe i całkiem niewinne, jak np. apetyt na słodycze siostry Dolciny, tęsknota za jagniętami, żywiona przez Genovieffę, która przed wstąpieniem do zakonu była pasterką. Mogą być też poważniejsze, jak tęsknota i pragnienie otrzymania wiadomości od bliskich, o których od siedmiu lat siostra Angelika nie słyszała. Siostra Angelika wypiera się tej pokusy, ale pozostałe zakonnice co nieco wiedzą o jej sekrecie. To właśnie jej historia jest głównym tematem drugiego obrazu.

O ile pierwsza cześć tryptyku opowiedziana jest jako komiks, to druga, Suor Angelika (Siostra Angelika) – jest filmem. Tutaj ważnym elementem narracji są materiały wideo przygotowane przez Manuela Brauna. Zdjęcia ilustrujące życie zakonne zostały wykonane w budynkach klasztornych Abbaye de la Cambre i Abbaye de Forest. Dzięki temu obraz nabrał lokalnego, brukselskiego kolorytu.

Puccini, Il trittico-Suor Angelica
Scena z Siostry Angeliki. Foto © MamGrać

Materiały wideo dynamizują narrację drugiego obrazu. Na ich tle śpiewane dialogi i partie chóralne nie tylko pięknie brzmią, ale i są pełne dramaturgii. Tragedia siostry Angeliki odgrywa się na scenie, a jednocześnie jest ilustrowana ujęciami z klasztoru. Widz czuje się trochę jak w kinie, ale dzięki wykorzystaniu ujęć filmowych opowiedziana historia nabiera pełni, bliskości i intymności, którą nie zawsze łatwo uzyskać na operowej scenie.

Drugi obraz jest liryczną grą uczuć. Pokusy, tęsknota, matczyna miłość, które stanowią kanwę tej części, zostały zrównoważone dobrotliwie ironicznym spojrzeniem na codzienność zakonnej egzystencji i relacji między bohaterkami, co przydało fabule dodatkowy wymiar, już nie skontrastowany, komiksowy – a bardziej filmowy, zniuansowany.

Obraz trzeci – Gianni Schicchi – zaczyna się od sceny, gdy przyszły testator, majętny i obdarzony sporą rodziną florentyńczyk Buoso Donati, zasłuchany w nagranie (na winylu, a jakże!) kościelnych śpiewów sióstr z części drugiej, decyduje się na zmianę testamentu i zapisuje swój majątek mnichom z klasztoru św. Reparaty, patronki Florencji. (Puccini był Toskańczykiem). Po czym, nadal zasłuchany w kościelne pienia, umiera w swym fotelu. W ten sposób zawiązuje się akcja komedii, której kolejną sceną jest opłakiwanie zmarłego przez nieutulonych w żalu najbliższych, jednocześnie przeszukujących jego gabinet w poszukiwaniu ostatniej woli.

Puccini, Il trittico-Gianni Schicchi: szukamy testamentu
Gianni Schicchi: Tak się szuka testamentu z udziałem publiczności. Foto © MamGrać

Ta część ma formę nie tyle opery buffa, co sitcomu z udziałem publiczności na żywo. W głębi sceny przewidziano miejsca dla publiczności, która reaguje na zwroty akcji instruowana przez inspicjentów planszami „aplauz” czy „och!” Tu trzeba dodać, że fragmenty tego sitcomu oglądają w telewizorze na swej barce bohaterowie pierwszego obrazu. Tak się domyka pętla inscenizacyjna tryptyku.

O sile komedii stanowi intryga oraz aktorzy. Tu pomysł Puccini i librecista tej części Giovacchino Firzano zaczerpnęli z epizodu pieśni XXX z Piekła Dantego. Materiał był więc dobry. Reszta należała do inscenizatorów oraz śpiewaków. O nich poniżej.

Artyści i obsada. Siła gry zespołowej

Tryptyk jest swoistym tour d’horizon po gatunkach scenicznych. Daje to pole do popisu śpiewakom–aktorom. Wielu solistów występuje bowiem w dwu z trzech części dzieła.

Najbardziej zwracał uwagę Peter Kálmán, węgierski bas-baryton w podwójnej roli Michele (Il tabarro) i Gianniego Schicchi. Dobrze wcielał się w obie role. Uwaga koncentrowała się wokół granych przez niego postaci, zarówno starzejącego się, zazdrosnego męża, jak i nieco grubiańskiego, sprytnego Gianniego, wrażliwego jednak na błagania swej córki.

Dobrze sprawiła się amerykańska sopranistka Corinne Winters, według mnie szczególnie jako siostra Angelika, tam jej głos wybrzmiewał najładniej. Ale zwracała uwagę również jako Giorgietta, młoda żona Michelego. W Płaszczu (oraz w życiu – poza sceną są małżeństwem) dobrze partnerował jej brytyjski tenor Adam Smith (m. in. laureat konkursu Ady Sari i konkursu Moniuszkowskiego w 2016 r.), niewątpliwie zdradzający potencjał sceniczny. Jego aria-skarga „Hai ben ragione! meglio non pensare” dała się zapamiętać.

Uwagę przyciągał głos i gra Annunziaty Vestri. Zarówno jako La Frugola (znakomicie wykonana aria „Ho sognato una casetta”) oraz jako La suora zelatrice korzystnie wybijała się na tle pozostałych.

Klasę wykonawczą i talent komediowy w altowej partii Zity (Gianni Schicchi) zaprezentowała również Elena Zilio, włoska mezzo-sopran.

Warto zapamiętać amerykańską mezzosopranistkę, Raehnan Bryce-Davis (La Zia Principessa) i jej pełny, niemal soulowy głos. W Siostrze Angelice z powodzeniem śpiewała partię przeznaczoną dla kontraltu.

Wyróżniła się Benedetta Torre (sopran). Wystąpiła we wszystkich trzech częściach, w tym jako Lauretta, córka Gianniego Schicchi. Jej przypadła w udziale najpiękniejsza liryczna aria z całego tryptyku: „O mio babbino caro”.

W Płaszczu zwrócił uwagę również głos Maxime’a Melnika (jako Un venditore di canzonette), młodego belgijskiego tenora z Namur. Dobrze wypadł Roberto Accurso, włoski bas, w roli lekarza (Gianni Schicchi); rozbawił publiczność.

Puccini, Il trittico-Gianni Schicchi: aplauz!
Gianni Schicchi: aplauz! Foto © MamGrać

Sukces przedstawienia jest jednak dziełem całego zespołu pod kierunkiem Alaina Altinoglu, szefa muzycznego. Tryptyk Giaccomo Pucciniego to spora, czterogodzinna produkcja wymagająca koordynacji i dobrej współpracy wszystkich uczestników, czego dokonano z dużym powodzeniem.

Do obejrzenia

Do 25 czerwca 2022 rejestrację spektaklu można obejrzeć w arte.tv:

https://www.arte.tv/pl/videos/105602-000-A/giacomo-puccini-tryptyk/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *